Druga
04 kwietnia 2019, 17:30
Całe życie byłam w czymś druga, zawsze znalazł się ktoś lepszy ode mnie. W szkole, w sporcie. Doszło do tego, że rzuciłam sport zamiast walczyć, bo po co? Żeby przegrać? Po raz kolejny? Zawsze odpuszczałam, nie wiem co znaczy wygrywać…. Zawsze bałam się być druga. Więc zwyczajnie odpuszczałam.
Teraz też się czuje druga tyle, że walczę, ale nie wiem czy nawet mam szanse wygrać.
Od zawsze były góry, nawet zaakceptowałam to, że z nimi nie wygram, że one zawsze będą przede mną. I gdybym postawiła wybór…ja albo góry, przegrałabym bez zastanowienia i zająknięcia. Więc nigdy nie szantażowałam nigdy nie kazałam wybierać. Zaakceptowałam i wydawało mi się, że wspieram i dopinguje. Za mało?
Zawsze byłam druga…za znajomymi, za koleżankami, za imprezami, za memami, za fejsbukiem, za rodziną, za wszystkim. Przynajmniej tak się czułam. Czułam się druga, mniej ważna ….bo przecież zawsze byłam i zawsze jestem i zawsze mogę poczekać. Czułam się niejednokrotnie jak gówno, które ma akceptować wybory bez dyskusji, bez zająknięcia, teoretycznie mając własne zdanie, praktycznie nie miało ono zastanowienia i zastosowania. Po prostu nie było dyskusji, a jedynie oświadczenie, że jest tak a nie inaczej.
Teraz…. A teraz nadal jestem druga, a może trzecia tylko, że za dzieckiem, z którym nie wygram, bo ono już na starcie wygrywa z górami. Nie wiem czy za dzieckiem i za nią. Czy za nim samym.
Tak bym chciała, żeby on walczył o mnie, tak strasznie chciałabym żeby on mnie postawił w miejsce czegoś ważnego. Żebym była dla niego ważna (na równi z dzieckiem?). Żeby nie kazał mi na siebie czekać, żeby zacząć wszystko budować na nowo, żeby nie tracić czasu. Tak bym zwyczajnie chciała.
Tęsknię za nim w każdej sekundzie mego życia. Każda chwila bez niego jest chwilą straconą, zawsze była. Moje serce kocha, krwawi i cierpi z tęsknoty. Nie potrafię żyć bez niego.