Trochę uczuć


05 kwietnia 2019, 12:37

Jest mi ciągle źle.... Chwilami jak go słyszę troszkę się uspokajam...a tak roznosi mnie od środka.
Wczoraj był na mnie zły. Nie wiem czemu, powiedziałam coś, zrobiłam nie tak, napisałam?
Mam prawo....mam prawo popełniać błędy... Mam prawo miotać się, mam prawo czuć się skrzywdzona, mam prawo nie mieć siły, mam prawo nie wiedzieć co robić, mam prawo narzekać, mam prawo mieć dylematy, mam prawo się bać, mam prawo nie być silną, mam prawo kochać i mam prawo tęsknić.... teraz mam prawo, przynajmniej na jakiś i przez jakiś czas. Mam prawo być wrakiem.
Powinnam być najważniejsza, powinnam tak się czuć.... nie powinnam czuć wyrzutów sumienia, że jest na mnie albo z mojego powodu zły...powinien ćwiczyć cierpliwość a nie być na mnie zły.

Wczoraj był okropny wieczór... atak paniki... nie potrafiłam się uspokoić, a jeszcze jego złość na mnie...
W nocy nie mogłam spać. Cała noc z więc myślałam. Myślałam o dobrych rzeczach, myslalam o Nas. Myślałam o Nas. O tym co przeżyliśmy razem, o tym co widzieliśmy wspólnie. O jego uśmiechu, o jego szczęściu w górach. O naszych podróżach, o śmiesznych sytuacjach, o jego rodzinie. O naszych rozmowach. O naszej pracy dla tego związku. O tym że to dla mnie wielkie szczęście że go miałam bądź mam .... Myślałam o tym, że to boli to zawieszenie i że boli świadomość tego że mogę już go nie mieć, że okaże się tchórzem, że nie będzie chciał walczyć, że nie będzie chciał mnie w swoim życiu. Że to wszystko pójdzie na marne.

Dwa-trzy tygodnie temu dałabym sobie ręce i nogi obciąć, że taka miłość jak nasza się nie zdarza. Ogrom pracy z obu stron, że udało nam się wytrwać tyle czasu na odległość. Teraz dałabym sobie obciąć jeszcze głowę, że taka miłość drugi raz się nie zdarzy przynajmniej z mojej strony, a z jego?

Uwielbiam jego rodzinę, wręcz kocham. Dzieciaki, rodziców, rodzeństwo, wszystkich. Uwielbiałam do nich przyjeżdżać, przebywać w śród nich, rozmawiać z nimi. Czułam tam zawsze ciepło wewnętrzne. Byłam szczęśliwa, że jestem jej częścią, a teraz jestem przerażona, że mogę nią nie zostać. Że mogę ją stracić. Ten strach... zwyczajnie się boję, wręcz jestem przerażona.
Wiem, że mogę tam przyjechać, że mogę nadal odwiedzać, ale nie to samo. Oni mieli być moja rodziną. Mieli być moi a ja ich. Boję się że mogę to stracić. Boję się.

Przy życiu trzymają mnie dobre, ciepłe myśli, uczucia i wspomnienia. Myślę o nich w kółko. Wszystko co złe, wyrzucam z siebie tutaj. Dobro zostawiam w sercu na wieki.